środa, 2 lipca 2014

Rozdział V "Żałosny trójkąt miłosny"


  Obudził ją donośny dźwięk budzika. Nadszedł ten najgorszy moment w ciągu całego dnia –trzeba wstać. Podniosła się z łóżka i podążyła do łazienki. Jeszcze z przymrużonymi oczami weszła pod prysznic. Zapomniała nastawić ciepłej wody i wrzasnęła, gdy lodowate krople spadły na jej rozgrzane ciało. Przeklęła pod nosem i naprawiła swój błąd. Następnie umyła włosy i dokładnie je wysuszyła. Postanowiła je dziś wyprostować. Gdy już to zrobiła, spędziła godzinę, stercząc przy szafie, aż w końcu rzuciła wybrany zestaw na łóżko. Ubrała się i poszła zrobić sobie makijaż. Wreszcie gotowa zeszła na dół i wyciągnęła jogurt z lodówki. Udała się do pokoju obok, gdzie stała dwuosobowa kanapa, na której też spoczęła i włączyła telewizor. Leciał jakiś program o gwiazdach. Stary odcinek, jest chyba z zeszłego roku.
// Dzisiaj jesteśmy w LA, gdzie podpatrujemy życie dobrze wam znanego piosenkarza Austina Moona… //
   Nagle na ekranie pojawił się roześmiany blondyn w objęciach nikogo innego, jak Debby Wood…
// Powiedz, Austin. Jak układają się wasze relacje z Debby? //
// Cudownie! Bardzo dobrze się dogadujemy. Jestem z nią szczęśliwy. //
   Brunetka poczuła znajome kłucie w sercu.
   Nie powinnam… nie powinno mnie to już ruszać! Dlaczego…?
   Szybko zmieniła stację. Tym razem był to jakiś kanał muzyczny.
Będę tutaj patrzył z wysoka
Cień, którego nie możesz zauważyć, kiedy słońce jest na niebie
Cudowne oczy nic nie ukrywają
To oczywiste, że ta miłość nigdy nie umrze
Nasza miłość nigdy nie umrze, ta miłość nigdy nie umrze…

Będę twoim aniołem stróżem,
Twoim rozkosznym towarzyszem
Nieważne, gdzie pójdę.
Będę miał pewność, że jesteś wszystkim, co widzę…
   Nie, nie i nie! Wyłączyła telewizor.
   Dlaczego dosłownie wszystko mi o nim przypomina?! Mówił dokładnie to samo! „Będę twoim aniołem stróżem, nigdy cię nie opuszczę. Będę zawsze przy tobie, ble, ble, ble…” Co te słowa dziś znaczą? Nic! Kompletnie nic!
   Otarła łzę, która próbowała wydostać się z jej oka. Nagle usłyszała dźwięk dzwonka do drzwi. Wyszła z salonu i postanowiła zobaczyć, kto ją odwiedził. Na werandzie stał Zac z bukietem białych róż.
-Hej. Nie obudziłem cię? –spytał.
-Gdybyś mnie obudził, nie byłabym tak odpicowana jak teraz –uśmiechnęła się do niego.
-Ty i tak zawsze ślicznie wyglądasz –stwierdził.
-Oj, już się tak nie podlizuj… Chodź do środka! –zaprosiła go, po czym oboje usiedli na kanapie.
-Są dla ciebie –powiedział chłopak, podając jej róże.
-O, rany… Nie musiałeś –oświadczyła.
-Nie mogłem przyjść tak z pustymi rękami –odparł i pocałował ją w policzek.
   Uśmiechnęła się. Wzięła od niego kwiaty, umieściła je w wazonie i postawiła go na stoliku obok kanapy. Następnie usiadła Zackowi na kolanach.
-Słyszałem, że na dziś zapowiedziane są silne porywy wiatru i możliwe burze –oznajmił chłopak.
-Oho, mógłbyś zostać pogodynem! –zachichotała Ally.
-Jest coś takiego, czy właśnie wymyśliłaś to słowo? –uśmiechnął się do niej, na co dziewczyna wzruszyła ramionami –Po za tym, to chyba nie dla mnie.
-Dlaczego nie? Urodę masz, potrafisz mówić… Wszystkie standardy spełnione!
-No wiesz… Mam wyższe ambicje.
-Wyższe niż zapowiadanie pogody? Wow, szalejesz.
   Zac przewrócił figlarnie oczami.
-Co poradzić. Mam taką zdolną dziewczynę, a sam jestem zwykłym ratownikiem.
-Oj tam, oj tam.
   Ally wtuliła się w niego i stwierdziła, że czuje się bardzo dobrze. Chłopak zaczął delikatnie gładzić ją po głowie. Przy nim wszystkie jej troski ją opuszczały. Była szczęśliwa. Od dłuższego czasu czuła się naprawdę szczęśliwa. A przynajmniej była przekonana, że tak jest.
-Nie zepsuję ci za bardzo fryzury tym głaskaniem? –spytał Zac.
-Nie, nie przejmuj się. Tak jest mi dobrze –odpowiedziała dziewczyna, zamykając oczy.
   Nie miała pojęcia, ile czasu leżeli tak na kanapie, wtuleni w siebie. Było im przyjemnie w swoim towarzystwie. W tle leciała nastrojowy cover piosenki o nazwie „Sakura Biyori”.

Spotkaliśmy mając szesnaście lat
I dzieliliśmy stuletnią miłość
Pod spadającymi, tańczącymi
Płatkami z wiśniowego drzewa
Chciałam cię spotkać więc pobiegłam
drogą na wzgórze gdzie świeci słońce
A na rogu parku nasze cienie
nie zmieniają się nawet teraz
Ty i ja i „wiśniowa pogoda”
Kołysze się z wiatrem i znów tańczy
Jakbyśmy obudzili się z długiego snu
Patrzymy w górę na różowe niebo
Pokochałam cię, pokochałam cię
gdy twój uśmiech zaczął rozkwitać
Sama zrozumiałam, że
To delikatnie miejsce jest po twojej prawej stronie
Pod wiśniowym drzewem obiecaliśmy sobie
"Spotkajmy się tu znów za rok"
Powtarzaliśmy ją sobie tak wiele razy
ale do teraz nie spełniliśmy jej
Ty i ja i „wiśniowa pogoda”
Delikatnie odradza się na wietrze
Jestem ciekawa czy teraz też patrzysz
na to samo różowe niebo, co tamtego dnia
Ścigałam tamte dni,
a ślady stóp w nich wyryte są
najcenniejszym skarbem
Ty i ja i „wiśniowa pogoda”
Kołysze się z wiatrem i znów tańczy
Nieskończenie wiele uczuć wylewają się ze mnie
a łzy ciekną po policzkach
Ty i ja i „wiśniowa pogoda”
Kołysze się z wiatrem i znów tańczy
Przytulając nieznaną przyszłość do swej piersi
Patrzę w górę na różowe niebo


https://www.youtube.com/watch?v=1eT_2VqMbR0


  Ally miała wrażenie, że czas się zatrzymał. Czuła się, jakby rzeczywiście była w parku, obserwując wirujące płatki wiśni, które opadały z drzew. Nagle sielankę tę przerwał dzwonek do drzwi.
-Przepraszam na chwilę, pójdę otworzyć –powiedziała brunetka, wstając z kanapy.
   Gdy nacisnęła klamkę, pierwszą rzeczą, która rzuciła jej się w oczy był Austin przemoknięty do suchej nitki. Później spojrzała na niebo, które było zasnute ciemnymi chmurami, a z nich wydobywał się ciężki i ulewny deszcz.
-Cz-cześć –wydukał chłopak, szczękając zębami.
-A-Austin… -zdziwiła się Allyson –Wejdź do środka.
-Prze-praszam za t-to nagłe z-zajście, ale samochód mi n-nawalił... –wyjaśnił.
-Nie ma sprawy –odparła Dawson –Chodź, zaprowadzę cię do łazienki. Weźmiesz gorący prysznic, a potem napijesz się czegoś ciepłego.
-N-naprawdę n-nie musisz… W-wystarczy mi k-koc… -wysapał Austin.
-Nie bądź śmieszny! Ledwo mówisz i cały dygoczesz z zimna! –stwierdziła brunetka i ponownie kazała mu odwiedzić łazienkę.
   Sama poszła wyjaśnić wszystko Zackowi i zajęła się przygotowaniem gorącej czekolady dla Austina i herbaty dla siebie i swojego chłopaka. Po jakimś czasie znów pojawiła się w salonie, niosąc tacę z trzema kubkami i z paczką czekoladowych ciasteczek. Postawiła wszystko na stoliku do kawy i spoczęła obok Zacka.
-Zrobiłam nam herbaty –ogłosiła, podając mu kubek z gorącym napojem.
-Dziękuję –odparł Zac, całując ją w policzek.
   W tym momencie do pokoju wszedł Austin. Podszedł do kanapy i najnormalniej w świecie zajął miejsce pomiędzy Ally a Zackiem. Oboje poczuli się bardzo niekomfortowo; inne wrażenie sprawiał zaś sam Austin, który wziął do ręki kubek z gorącą czekoladą.
-Mmm, ale dobre –powiedział –Ally, wiesz, jak poprawić mi nastrój.
-Taaak… -przyznała brunetka, dalej zszokowana zachowaniem przyjaciela –Może ja przyniosę cukier…
  Wstała z kanapy i po chwili wróciła, zajmując miejsce obok Zacka i włączając telewizor.
-Może jest coś ciekawego… -rzuciła Ally, próbując wszcząć jakiś temat.
   Niestety, urządzenie nie odbierało obrazu ani dźwięku, co było spowodowane dzisiejszą pogodą.
-Ach… no tak… -westchnęła Dawson –Austin, będziesz musiał zostać, póki burza nie ustąpi…
-To chyba nie kłopot? –spytał blondyn.
-Nie, coś ty –odparła dziewczyna, spoglądając tęsknie na Zacka.
   Przecież nie mogła tak teraz oddać się jego objęciom, nie przy gościu… szczególnie, że tym gościem był Austin…
-Może obejrzymy coś na DVD? –zaproponował Zac.
-Poszukam czegoś –stwierdziła Ally, ucieszona ze zmiany tematu.
   Zaczęła grzebać w szafce z płytami. W końcu wyjęła DVD zatytułowane „Fade To Black”. Był to film zrobiony na podstawie anime i mangi „Bleach”.
-Może być? –spytała brunetka, wymachując kompaktem.
-Ooo! –krzyknął Austin –Moja ulubiona część!
-Eee… przepraszam, jeśli teraz was urażę, ale… co to jest? –zapytał nieśmiało Zac.
-Serio? Nie oglądałeś nigdy anime „Bleach”?... Niezłego sobie faceta wybrałaś, Ally –zakpił blondyn.
   Allyson była w szoku. Co się z nim dziś stało?...
-Nie szkodzi, że nie oglądałeś… -próbowała sprostować –Przecież znam ludzi, którzy nie są otaku i mi to nie przeszkadza.
-Co to otaku?... –spytał Zac.
-Nie, trzymajcie mnie… -westchnął Moon.
-Austin! –syknęła brunetka –Otaku to fan anime i mangi. Jeśli nie chcesz, możemy obejrzeć coś innego.
-Nie, włącz już ten swój film. Chętnie obejrzę, skoro wcześniej nie widziałem –uśmiechnął się chłopak.
   Ally odwzajemniła jego gest. Była mu wdzięczna, że nie przejmuje się zachowaniem jej przyjaciela. Nie miała pojęcia, co go dzisiaj ugryzło. Wcisnęła kilka guzików na odtwarzaczu DVD i po chwili oglądali już film. Allyson myślała, że jak zaczną coś oglądać, to może Austin zajmie się akcją i nie będzie im przeszkadzał. W rzeczywistości bardzo się myliła. Blondyn co chwila spoilerował i wytykał Zackowi, że „nie wie, co dobre”. Ally chciała zapaść się pod ziemię. Dlaczego jej to robi?... Chce go upokorzyć? Zack starał się ignorować jego docinki, ale widać było, że robi to już resztkami sił. Dziewczyna ze zdenerwowania zaczęła nieświadomie przygryzać końcówki swoich włosów. To był jej nerwowy nawyk. Zack przyglądał się jej uważnie, co zresztą zauważyła.
-Przepraszam… -oznajmiła, uświadamiając sobie, co robi –Zawsze tak robię, gdy… gdy się denerwuję…
-Spokojnie, Ally –szepnął chłopak, obejmując ją –Rozumiem. W sumie to… jesteś urocza, gdy to robisz…
-Jejku… naprawdę? –zarumieniła się brunetka.
-Naprawdę –potwierdził Zack, całując ją w policzek. W tym momencie blondyn go szturchnął.
-Ojej, przepraszam –odparł –To niechcący
   Ally jednak miała wrażenie, że to było bardzo chcący…
   W końcu pod koniec dnia zaczęło się wypogadzać. Ally bardzo się ucieszyła, że nie musi trzymać chłopaków na noc. To był bardzo długi dzień i chciała po nim odpocząć. Gdy wreszcie znalazła się we własnym łóżku w koszuli nocnej w kropki, zaczęła rozmyślać.
   Dlaczego Austin tak się dziś zachowywał? Jeszcze głupio się pytam… Oczywiście, że był zazdrosny o Zacka! I w sumie cieszę się, że teraz to on cierpi. Moimi uczuciami się jakoś nie przejmował, więc czemu i ja miałabym to robić? Czy jego obchodziło, że, zastępując mnie jakąś lafiryndą, czuję się z tym po prostu źle? Nie! On, jak gdyby nigdy nic, udawał, że wszystko jest w porządku!... I nadal to robi! A teraz, gdy jego to dotyczy, jest wielce pokrzywdzony!... Nie mam pojęcia, co on czuje… Najpierw umawia się z tą piszczałką, a później jest zazdrosny o mojego chłopaka! Co on sobie znowu ubzdurał?... Muszę to wszystko jeszcze raz przemyś…. Nie, chwila. Ja za dużo myślę! Znów przejmuję się wszystkim, zamiast skupić się na teraźniejszości! Niech tym razem to on się natrudzi. To on ma problem, nie ja. Tak… tak zrobię… a właściwie nie zrobię… Nie będę robić nic… Wszystko samo się poukłada.

   Tak bardzo chciała wierzyć w swoje ostatnie słowa…
--
I jeeest rozdział :D
Chciałam Wam serdecznie podziękować. Jesteście wspaniali, że ze mną wytrzymujecie <3
Przepraszam Was za tego Bleacha. Po prostu to mi przyszło do głowy XD A "Fade To Black" jest genialne <3 <3 <3
I przepraszam za "Sakura Biyori", ale, pisząc ten rozdział, tak sobie jej słuchałam i stwierdziłam, że pasuje :D 
A ten tekst o aniele stróżu pochodzi z piosenki "Guardian Angel" (tu możecie jej posłuchać: https://www.youtube.com/watch?v=NzS84203cik )
Mam nadzieję, że miło spędzacie wakacje :)
Pozdrowionka <3
~Monika

2 komentarze: