Obudził ją donośny dźwięk budzika. Nadszedł
ten najgorszy moment w ciągu całego dnia –trzeba wstać. Podniosła się z łóżka i
podążyła do łazienki. Jeszcze z przymrużonymi oczami weszła pod prysznic.
Zapomniała nastawić ciepłej wody i wrzasnęła, gdy lodowate krople spadły na jej
rozgrzane ciało. Przeklęła pod nosem i naprawiła swój błąd. Następnie umyła
włosy i dokładnie je wysuszyła. Postanowiła je dziś wyprostować. Gdy już to
zrobiła, spędziła godzinę, stercząc przy szafie, aż w końcu rzuciła wybrany
zestaw na łóżko. Ubrała się i poszła zrobić sobie makijaż. Wreszcie gotowa
zeszła na dół i wyciągnęła jogurt z lodówki. Udała się do pokoju obok, gdzie
stała dwuosobowa kanapa, na której też spoczęła i włączyła telewizor. Leciał
jakiś program o gwiazdach. Stary odcinek, jest chyba z zeszłego roku.
// Dzisiaj jesteśmy w
LA, gdzie podpatrujemy życie dobrze wam znanego piosenkarza Austina Moona… //
Nagle na ekranie pojawił się roześmiany
blondyn w objęciach nikogo innego, jak Debby Wood…
// Powiedz, Austin. Jak
układają się wasze relacje z Debby? //
// Cudownie! Bardzo
dobrze się dogadujemy. Jestem z nią szczęśliwy. //
Brunetka poczuła znajome kłucie w sercu.
Nie powinnam… nie powinno mnie to już
ruszać! Dlaczego…?
Szybko zmieniła stację. Tym razem był to
jakiś kanał muzyczny.
Będę tutaj patrzył z
wysoka
Cień, którego nie możesz
zauważyć, kiedy słońce jest na niebie
Cudowne oczy nic nie
ukrywają
To oczywiste, że ta
miłość nigdy nie umrze
Nasza miłość nigdy nie
umrze, ta miłość nigdy nie umrze…
Będę twoim aniołem
stróżem,
Twoim rozkosznym
towarzyszem
Nieważne, gdzie pójdę.
Będę miał pewność, że
jesteś wszystkim, co widzę…
Nie, nie i nie! Wyłączyła telewizor.
Dlaczego
dosłownie wszystko mi o nim przypomina?! Mówił dokładnie to samo! „Będę twoim
aniołem stróżem, nigdy cię nie opuszczę. Będę zawsze przy tobie, ble, ble,
ble…” Co te słowa dziś znaczą? Nic! Kompletnie nic!
Otarła
łzę, która próbowała wydostać się z jej oka. Nagle usłyszała dźwięk dzwonka do
drzwi. Wyszła z salonu i postanowiła zobaczyć, kto ją odwiedził. Na werandzie
stał Zac z bukietem białych róż.
-Hej.
Nie obudziłem cię? –spytał.
-Gdybyś
mnie obudził, nie byłabym tak odpicowana jak teraz –uśmiechnęła się do niego.
-Ty
i tak zawsze ślicznie wyglądasz –stwierdził.
-Oj,
już się tak nie podlizuj… Chodź do środka! –zaprosiła go, po czym oboje usiedli
na kanapie.
-Są
dla ciebie –powiedział chłopak, podając jej róże.
-O,
rany… Nie musiałeś –oświadczyła.
-Nie
mogłem przyjść tak z pustymi rękami –odparł i pocałował ją w policzek.
Uśmiechnęła się. Wzięła od niego kwiaty,
umieściła je w wazonie i postawiła go na stoliku obok kanapy. Następnie usiadła
Zackowi na kolanach.
-Słyszałem,
że na dziś zapowiedziane są silne porywy wiatru i możliwe burze –oznajmił chłopak.
-Oho,
mógłbyś zostać pogodynem! –zachichotała Ally.
-Jest
coś takiego, czy właśnie wymyśliłaś to słowo? –uśmiechnął się do niej, na co
dziewczyna wzruszyła ramionami –Po za tym, to chyba nie dla mnie.
-Dlaczego
nie? Urodę masz, potrafisz mówić… Wszystkie standardy spełnione!
-No
wiesz… Mam wyższe ambicje.
-Wyższe
niż zapowiadanie pogody? Wow, szalejesz.
Zac przewrócił figlarnie oczami.
-Co
poradzić. Mam taką zdolną dziewczynę, a sam jestem zwykłym ratownikiem.
-Oj
tam, oj tam.
Ally wtuliła się w niego i stwierdziła, że
czuje się bardzo dobrze. Chłopak zaczął delikatnie gładzić ją po głowie. Przy
nim wszystkie jej troski ją opuszczały. Była szczęśliwa. Od dłuższego czasu
czuła się naprawdę szczęśliwa. A
przynajmniej była przekonana, że tak jest.
-Nie
zepsuję ci za bardzo fryzury tym głaskaniem? –spytał Zac.
-Nie,
nie przejmuj się. Tak jest mi dobrze –odpowiedziała dziewczyna, zamykając oczy.
Nie miała pojęcia, ile czasu leżeli tak na
kanapie, wtuleni w siebie. Było im przyjemnie w swoim towarzystwie. W tle
leciała nastrojowy cover piosenki o nazwie „Sakura Biyori”.
Spotkaliśmy mając
szesnaście lat
I dzieliliśmy stuletnią
miłość
Pod spadającymi,
tańczącymi
Płatkami z wiśniowego
drzewa
Chciałam cię spotkać
więc pobiegłam
drogą na wzgórze gdzie
świeci słońce
A na rogu parku nasze
cienie
nie zmieniają się nawet
teraz
Ty i ja i „wiśniowa
pogoda”
Kołysze się z wiatrem i
znów tańczy
Jakbyśmy obudzili się z
długiego snu
Patrzymy w górę na
różowe niebo
Pokochałam cię,
pokochałam cię
gdy twój uśmiech zaczął
rozkwitać
Sama zrozumiałam, że
To delikatnie miejsce
jest po twojej prawej stronie
Pod wiśniowym drzewem
obiecaliśmy sobie
"Spotkajmy się tu
znów za rok"
Powtarzaliśmy ją sobie
tak wiele razy
ale do teraz nie
spełniliśmy jej
Ty i ja i „wiśniowa pogoda”
Delikatnie odradza się
na wietrze
Jestem ciekawa czy teraz
też patrzysz
na to samo różowe niebo,
co tamtego dnia
Ścigałam tamte dni,
a ślady stóp w nich
wyryte są
najcenniejszym skarbem
Ty i ja i „wiśniowa
pogoda”
Kołysze się z wiatrem i
znów tańczy
Nieskończenie wiele
uczuć wylewają się ze mnie
a łzy ciekną po
policzkach
Ty i ja i „wiśniowa
pogoda”
Kołysze się z wiatrem i
znów tańczy
Przytulając nieznaną
przyszłość do swej piersi
Patrzę w górę na różowe
niebo
https://www.youtube.com/watch?v=1eT_2VqMbR0
Ally miała wrażenie, że czas się zatrzymał. Czuła
się, jakby rzeczywiście była w parku, obserwując wirujące płatki wiśni, które
opadały z drzew. Nagle sielankę tę przerwał dzwonek do drzwi.
-Przepraszam
na chwilę, pójdę otworzyć –powiedziała brunetka, wstając z kanapy.
Gdy nacisnęła klamkę, pierwszą rzeczą, która
rzuciła jej się w oczy był Austin przemoknięty do suchej nitki. Później
spojrzała na niebo, które było zasnute ciemnymi chmurami, a z nich wydobywał
się ciężki i ulewny deszcz.
-Cz-cześć
–wydukał chłopak, szczękając zębami.
-A-Austin…
-zdziwiła się Allyson –Wejdź do środka.
-Prze-praszam
za t-to nagłe z-zajście, ale samochód mi n-nawalił... –wyjaśnił.
-Nie
ma sprawy –odparła Dawson –Chodź, zaprowadzę cię do łazienki. Weźmiesz gorący
prysznic, a potem napijesz się czegoś ciepłego.
-N-naprawdę
n-nie musisz… W-wystarczy mi k-koc… -wysapał Austin.
-Nie
bądź śmieszny! Ledwo mówisz i cały dygoczesz z zimna! –stwierdziła brunetka i
ponownie kazała mu odwiedzić łazienkę.
Sama poszła wyjaśnić wszystko Zackowi i
zajęła się przygotowaniem gorącej czekolady dla Austina i herbaty dla siebie i
swojego chłopaka. Po jakimś czasie znów pojawiła się w salonie, niosąc tacę z
trzema kubkami i z paczką czekoladowych ciasteczek. Postawiła wszystko na
stoliku do kawy i spoczęła obok Zacka.
-Zrobiłam
nam herbaty –ogłosiła, podając mu kubek z gorącym napojem.
-Dziękuję
–odparł Zac, całując ją w policzek.
W tym momencie do pokoju wszedł Austin.
Podszedł do kanapy i najnormalniej w świecie zajął miejsce pomiędzy Ally a
Zackiem. Oboje poczuli się bardzo niekomfortowo; inne wrażenie sprawiał zaś sam
Austin, który wziął do ręki kubek z gorącą czekoladą.
-Mmm,
ale dobre –powiedział –Ally, wiesz, jak poprawić mi nastrój.
-Taaak…
-przyznała brunetka, dalej zszokowana zachowaniem przyjaciela –Może ja
przyniosę cukier…
Wstała z kanapy i po chwili wróciła, zajmując
miejsce obok Zacka i włączając telewizor.
-Może
jest coś ciekawego… -rzuciła Ally, próbując wszcząć jakiś temat.
Niestety, urządzenie nie odbierało obrazu
ani dźwięku, co było spowodowane dzisiejszą pogodą.
-Ach…
no tak… -westchnęła Dawson –Austin, będziesz musiał zostać, póki burza nie
ustąpi…
-To
chyba nie kłopot? –spytał blondyn.
-Nie,
coś ty –odparła dziewczyna, spoglądając tęsknie na Zacka.
Przecież nie mogła tak teraz oddać się jego
objęciom, nie przy gościu… szczególnie, że tym gościem był Austin…
-Może
obejrzymy coś na DVD? –zaproponował Zac.
-Poszukam
czegoś –stwierdziła Ally, ucieszona ze zmiany tematu.
Zaczęła grzebać w szafce z płytami. W końcu
wyjęła DVD zatytułowane „Fade To Black”. Był to film zrobiony na podstawie
anime i mangi „Bleach”.
-Może
być? –spytała brunetka, wymachując kompaktem.
-Ooo!
–krzyknął Austin –Moja ulubiona część!
-Eee…
przepraszam, jeśli teraz was urażę, ale… co
to jest? –zapytał nieśmiało Zac.
-Serio?
Nie oglądałeś nigdy anime „Bleach”?... Niezłego sobie faceta wybrałaś, Ally –zakpił
blondyn.
Allyson była w szoku. Co się z nim dziś
stało?...
-Nie
szkodzi, że nie oglądałeś… -próbowała sprostować –Przecież znam ludzi, którzy
nie są otaku i mi to nie przeszkadza.
-Co to otaku?... –spytał Zac.
-Nie,
trzymajcie mnie… -westchnął Moon.
-Austin!
–syknęła brunetka –Otaku to fan anime i mangi. Jeśli nie chcesz, możemy
obejrzeć coś innego.
-Nie,
włącz już ten swój film. Chętnie obejrzę, skoro wcześniej nie widziałem
–uśmiechnął się chłopak.
Ally odwzajemniła jego gest. Była mu
wdzięczna, że nie przejmuje się zachowaniem jej przyjaciela. Nie miała pojęcia,
co go dzisiaj ugryzło. Wcisnęła kilka guzików na odtwarzaczu DVD i po chwili
oglądali już film. Allyson myślała, że jak zaczną coś oglądać, to może Austin
zajmie się akcją i nie będzie im przeszkadzał. W rzeczywistości bardzo się
myliła. Blondyn co chwila spoilerował i wytykał Zackowi, że „nie wie, co
dobre”. Ally chciała zapaść się pod ziemię. Dlaczego jej to robi?... Chce go
upokorzyć? Zack starał się ignorować jego docinki, ale widać było, że robi to
już resztkami sił. Dziewczyna ze zdenerwowania zaczęła nieświadomie przygryzać
końcówki swoich włosów. To był jej nerwowy nawyk. Zack przyglądał się jej
uważnie, co zresztą zauważyła.
-Przepraszam…
-oznajmiła, uświadamiając sobie, co robi –Zawsze tak robię, gdy… gdy się
denerwuję…
-Spokojnie,
Ally –szepnął chłopak, obejmując ją –Rozumiem. W sumie to… jesteś urocza, gdy
to robisz…
-Jejku…
naprawdę? –zarumieniła się brunetka.
-Naprawdę
–potwierdził Zack, całując ją w policzek. W tym momencie blondyn go szturchnął.
-Ojej,
przepraszam –odparł –To niechcący…
Ally
jednak miała wrażenie, że to było bardzo
chcący…
W końcu pod koniec dnia zaczęło się
wypogadzać. Ally bardzo się ucieszyła, że nie musi trzymać chłopaków na noc. To
był bardzo długi dzień i chciała po nim odpocząć. Gdy wreszcie znalazła się we
własnym łóżku w koszuli nocnej w kropki, zaczęła rozmyślać.
Dlaczego Austin tak się dziś zachowywał?
Jeszcze głupio się pytam… Oczywiście, że był zazdrosny o Zacka! I w sumie
cieszę się, że teraz to on cierpi. Moimi uczuciami się jakoś nie przejmował,
więc czemu i ja miałabym to robić? Czy jego obchodziło, że, zastępując mnie
jakąś lafiryndą, czuję się z tym po prostu źle? Nie! On, jak gdyby nigdy nic,
udawał, że wszystko jest w porządku!... I nadal to robi! A teraz, gdy jego to dotyczy,
jest wielce pokrzywdzony!... Nie mam pojęcia, co on czuje… Najpierw umawia się
z tą piszczałką, a później jest zazdrosny o mojego chłopaka! Co on sobie znowu
ubzdurał?... Muszę to wszystko jeszcze raz przemyś…. Nie, chwila. Ja za dużo
myślę! Znów przejmuję się wszystkim, zamiast skupić się na teraźniejszości!
Niech tym razem to on się natrudzi. To on ma problem, nie ja. Tak… tak zrobię…
a właściwie nie zrobię… Nie będę robić nic… Wszystko samo się poukłada.
Tak bardzo chciała wierzyć w swoje ostatnie
słowa…
--
I jeeest rozdział :D
Chciałam Wam serdecznie podziękować. Jesteście wspaniali, że ze mną wytrzymujecie <3
Przepraszam Was za tego Bleacha. Po prostu to mi przyszło do głowy XD A "Fade To Black" jest genialne <3 <3 <3
I przepraszam za "Sakura Biyori", ale, pisząc ten rozdział, tak sobie jej słuchałam i stwierdziłam, że pasuje :D
A ten tekst o aniele stróżu pochodzi z piosenki "Guardian Angel" (tu możecie jej posłuchać: https://www.youtube.com/watch?v=NzS84203cik )
Mam nadzieję, że miło spędzacie wakacje :)
Pozdrowionka <3
~Monika
świetny rozdział
OdpowiedzUsuńChociaż wolałabym gdyby nie było Zack'a tam
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń