Witajcie kochani! Rozdział wciąż w przygotowaniu, ale wstawiam Wam one shot o IchiRuki, moim ulubionym paringu z Bleacha ^-^
Nawet, jeśli nie oglądacie Bleach, dodałam mini-słowniczek, byście lepiej zrozumieli treść.
Postacie występujące:
-Ichigo Kurosaki/Kurosaki Ichigo
-Rukia Kuchiki/Kuchiki Rukia
-Orihime Inoue/Inoue Orihime
-Isshin Kurosaki/Kurosaki Isshin -tata Ichigo
-Yuzu Kurosaki/Kurosaki Yuzu (wspomniana) -siostra Ichigo
-Byakuya Kuchiki/Kuchiki Byakuya (wspomniany) -brat Rukii
Kilka objaśnień dla lepszego odbioru:
*Shinigami są duchowymi strażnikami, których zadaniem jest odsyłanie dodatnich dusz (tych dobrych) do Soul Society (po naszemu do Nieba) i zabijanie Hollowów (dusz ujemnych), tym samym je oczyszczając i umożliwiając im dostanie się do Soul Society.
*Ichigo jest Shinigami w zastępstwie, ponieważ przed spotkaniem Rukii był człowiekiem. To dzięki niej zyskał moce Strażnika Śmierci, a Soul Society w zamian za pomoc (długa historia, nie będę się rozpisywać) mianowało go Shinigami w zastępstwie.
*"Nii-sama" oznacza "brat", dlatego Rukia wspomina Byakuyę w ten sposób.
*Rukia mieszka u Ichigo, ponieważ pochodzi z Soul Society, gdzie jest jej prawdziwy dom. Początkowo mieszkała w jego szafie, ale później wcisnęła kit, że nie ma gdzie mieszkać, bo ją okradli (czy coś w ten deseń, nie pamiętam :D) i Isshin chętnie przyjął ją do swojego domu, nawet odpalił jej jeden pokój.
To chyba tyle... jak coś mi się przypomni, to tu wyjaśnię. Możecie też pytać :D
Bleach (c) Tite Kubo
--
Bogowie Śmierci. Strażnicy Śmierci. Shinigami.
Są wśród nas. Chronią nas. Ciągle toczą zacięte walki o nasze życie. Jednak
tylko nieliczni wiedzą o ich istnieniu …
23 kwietnia, piątek
Drogi pamiętniku!
Życie
Strażniczki ciężko połączyć ze szkolnymi obowiązkami. To cholernie trudne.
Chciałabym czasem żyć normalnie... Właśnie dlatego idę dziś nocować do Inoue!
Przypomina mi to te prywatki, które organizowałyśmy w Soul Society. Dawno już
tego nie robiłyśmy… Trzeba by było to zmienić! Muszę pogadać z Matsumoto… Ale nie o tym. Dziś
wieczorem idę do Orihime, jak już wspomniałam. Mam nową megauroczą piżamkę z
króliczkami. Zobaczyłam ją w sklepie i po prostu musiałam ją mieć! No i jakoś
przekonałam (czytaj: zmusiłam) Ichigo, by mi ją kupił. Bardzo się cieszę, że
choć raz mogę poczuć się, jakbym nie była Shinigami, tylko normalną nastolatką!
Ja na razie kończę, Ichigo dobija się do
łazienki…
Rukia <3
-Kuchiki-san!
–zawołała Orihime, podskakując z radości –Już jesteś!
-Tak!
–zaśmiała się czarnowłosa i weszła do środka.
-Tam
jest łazienka, możesz się przebrać w swoją piżamę –oświadczyła ruda.
-Okej,
ja zaraz wracam –powiedziała i chwilę później siedziały na łóżku gospodyni,
robiąc sobie nawzajem warkoczyki.
-Twoja
piżama jest strasznie słodka! –stwierdziła Inoue.
-Wiem!
Mówiłam temu głupiemu Ichigo, że jest urocza, a on i tak ogłosił, że wygląda,
cytuję: jak moje durne obrazki…
Dziewczyna zachichotała.
-Och,
ten Kurosaki-kun… -westchnęła –Jest taki zabawny!
-Że
Ichigo? –zdziwiła się Rukia –Chyba go z kimś pomyliłaś.
-Nie,
nie –zaprzeczyła –Skoro już jesteśmy przy jego temacie… Kuchiki-san… M-mogę ci
zadać jedno pytanie? Tylko odpowiedz mi szczerze, proszę.
-Eee…
no chyba tak… -odparła niepewnie.
-Kim
dla ciebie jest Kurosaki-kun?
Rukię zatkało. Nie lubiła takich osobistych
pytań. Szczególnie tych, na które nie umiała odpowiedzieć.
-Przepraszam,
muszę wiedzieć –stwierdziła Inoue.
-K-kim
dla mnie jest Ichigo… -powtórzyła na głos czarnowłosa –Prawdę mówiąc, sama nie
wiem. Nigdy nie widziałam w nim nikogo innego jak wiernego przyjaciela. Nigdy
nie zastanawiałam się, czy jest dla mnie kimś jeszcze… Czuję do niego coś,
czego sama nie potrafię nazwać. Chcę, by był blisko mnie. Gdy go widzę, od razu
się uśmiecham… Gdy na mnie patrzy, moje serce bije mocniej. Chcę, by był
szczęśliwy. Nie cierpię oglądać, jak płacze. Nienawidzę, gdy ma depresję. Nie
znoszę, gdy cierpi. Nie mogę słuchać jego krzyku. Uwielbiam jego śmiech. Jego
szczery czysty śmiech. Robię, co mogę, by móc słyszeć go jak najczęściej.
Lubię, gdy pomaga mi otworzyć kartonik z sokiem. Lubię, gdy pomaga mi ściągnąć
książkę, która znajduje się na najwyższej półce. Lubię, gdy przeczesuje palcami
swoje marchewkowe potargane włosy. Lubię, jak zapina ostatni guzik na koszuli
codziennie rano. Lubię, jak puka do mojego pokoju i pyta, czy jestem już
gotowa. Lubię, jak narzeka, że się guzdrzę. Lubię, jak uczy mnie jeździć na
rowerze. Ja po prostu uwielbiam każdą rzecz, którą robi. Moim ulubionym
zajęciem jest marnowanie z nim czasu. Uwielbiam, gdy w deszczowe popołudnie nie
mamy, jak wyjść z domu. Wtedy on leży na łóżku i słucha muzyki, a ja siedzę na
podłodze i przeglądam kolejne gadżety z króliczkami, których jeszcze nie mam.
Później jęczę, by mi coś kupił i zaczynamy się kłócić. Ostatecznie obiecuje, że
odpali mi jakieś drobne, to sama pójdę sobie coś sprawić. Wtedy dziękuję mu,
szturchając go w ramię. On chce się mi odwdzięczyć i dźga mnie w brzuch. Zaczyna się mini-wojna na dźganie i
szturchanie, w której on jednak zawsze pozwala mi wygrać. Potem bierze swój
ręcznik i idzie pod prysznic, a ja dalej chichoczę na podłodze i rzucam w niego
magazynem. Można powiedzieć, że… I-Inoue… Dlaczego płaczesz?...
Dziewczyna pociągła nosem.
-To
nic takiego… Po prostu… Też bym chciała mieszkać razem z nim i robić te
wszystkie rzeczy, o których mi opowiedziałaś. Wiem, że mieszkasz u niego, bo
tu, w Świecie Żywych nie ma innego domu, gdzie mogłabyś nocować. Ja tylko…
chciałabym choć raz powiedzieć coś… co sprawiłoby, żeby się uśmiechnął. Choć
raz.
-Inoue..
nie wiedziałam, że ty… ty… kochasz go prawda?...
Ruda potrząsnęła głową.
-J-ja…
-zaczęła Rukia –Nie miałam pojęcia… Przepraszam.
-Nie
przepraszaj, Kuchiki-san –powiedziała Orihime, siląc się na uśmiech –On kocha ciebie…
-M-mnie?...
-Tylko
ty potrafisz sprawić, by się uśmiechnął. Sposób, w jaki na ciebie patrzy… W
jego spojrzeniu jest pełno…
-Pogardy?
Zirytowania?
-Troski.
Jest bardzo smutny, gdy coś ci się stanie. Gdy cię nie widzi jest przybity.
Zazwyczaj popada w depresję, jak cię nie ma… Jest bezsilny, czuje się
beznadziejnie i nie wie, co ma ze sobą zrobić. Kiedy jesteście razem, to
zupełnie coś innego. Jest jakby żywszy. Tryska energią. To dzięki twojej
obecności chce walczyć. Lubi być Shinigami, bo może to robić z tobą. On… cię
k-kocha.
Dziewczyna dała upust uczuciom i schowała
twarz w poduszce.
-I-Inoue…
Wiesz, mam pomysł. Spotkasz się z nim jutro i sobie pogadacie!
-Ale,
Kuchiki-san… Przecież sama powiedziałaś, że go kochasz…
-Nie,
powiedziałam, że nie wiem, co do niego czuję. Nie mam pojęcia, czy to głęboka
przyjaźń, czy miłość… Niestety, te dwie rzeczy dzieli bardzo cienka granica i
trudno je odróżnić.
-On
nie będzie chciał się ze mną spotkać…
-Będzie,
będzie. Powiem, mu, że musi ze mną o czymś porozmawiać i przyjdzie –uśmiechnęła
się czarnowłosa.
-Kuchki-san…
Dziękujjję! –zawołała Inoue, przytulając przyjaciółkę –Dziękuję, że to dla mnie
zrobisz.
-Drobiazg
–odparła.
~*~
-Ale
po co chcesz się spotkać ze mną o piątej nad jeziorem? –spytał Ichigo.
-Muszę
ci coś powiedzieć. –oznajmiła.
-No…
to nie możesz zrobić tego tu i teraz?
-Nie!
-Dlaczego?
-B-bo
tam jest… ee… Lepsza atmosfera. Ten klimacik, wiesz o co chodzi.
-Nie
wiem.
-To
masz problem! –warknęła.
Po chwili spojrzała na niego bardzo
poważnie.
-Proszę
cię, przyjdź. To dla mnie bardzo ważne.
Ichigo zdumiał się, widząc ją taką.
-N-no
dobrze… -zgodził się w końcu.
„Co
ta mała karlica znowu knuje?” –pomyślał.
~*~
Po południu, gdy chłopak szedł na spotkanie,
zastanawiał się, czego może ono dotyczyć.
„Ostatnio
byłem nad jeziorem miesiąc temu. Uczyłem Rukię jeździć na rolkach. Szliśmy
brzegiem i coś do mnie mówiła…”
-Spójrz, Ichigo!
Czy nie sądzisz, że jest tu romantycznie? –zachwyciła się, rozglądając się
wkoło.
-Ja wiem…
Normalnie.
-Ty bezuczuciowa
truskawo! Naprawdę nie widzisz nic niezwykłego w pomarańczowym słońcu,
zanurzającym się w krystaliczną taflę jeziora? To tak, jakby niebo pływało pod
nami!
-Zachowujesz się,
jak przedszkolak.
-A ty zachowujesz
się jak jakiś ponurak! Tu jest tak pięknie… Chciałabym, żeby ktoś wyznał mi tu
miłość…
Ichigo omal się nie udławił.
„Wyznać
miłość? TO właśnie chce mi powiedzieć?!...”
Nabrał gwałtownie powietrza.
„Nie,
niemożliwe… A jeśli? To ja powinienem to zrobić! W końcu to ja jestem facetem!
Ale… to możliwe, żeby odwzajemniała moje uczucia? Czy to nie jest sen?...”
B-bo tam jest…
ee… Lepsza atmosfera. Ten klimacik, wiesz o co chodzi.
Spójrz, Ichigo!
Czy nie sądzisz, że jest tu romantycznie?
Jej słowa odbijały się echem w jego umyśle.
„Lepsza
atmosfera… Romantyczna?... Kuźwa, czemu kobiety są takie dziwne?!... Jednak
wszystko wskazuje… że ona chce…”
Serce łomotało mu jak szalone. Już jakiś
czas wcześniej uświadomił sobie, że ją kocha. Sam nie wiedział, czy sobie to
wymyślił, czy było to prawdziwe. Ale coraz bardziej zaczynał wierzyć w to
drugie.
„To
takie dziwne. Chyba faktycznie też mnie kocha.”
Uśmiechnął się. Fantastyczne uczucie –być
kochanym. Doszedł w końcu na miejsce, ale Rukii tam nie było. Zamiast niej
spotkał Orihime.
-Dzień
dobry, Kurosaki-kun! –zawołała, uśmiechając się.
-Cześć,
Inoue –odparł –Nie widziałaś Rukii? Chciała się tu ze mną spotkać.
-Kuchiki-san
coś wypadło. Prosiła, by cię przeprosić w jej imieniu.
„Co?
Tak bardzo chciała się ze mną spotkać, a teraz jej nie ma? Coś mi tu nie gra…”
-Aha…
to ja wrócę do siebie –oznajmił.
-Jak
chcesz, to ja mogę dotrzymać ci towarzystwa… -zaproponowała nieśmiało ruda.
-Przepraszam,
innym razem. Muszę znaleźć tę karlicę i wyjaśnić pewną sprawę.
Był ubrany w koszulę w kratę. Nigdy się tak
nie ubierał. Inoue pomyślała, że ubrał się tak dla Kuchiki…
-No
nie, to nie tak miało być! –syknęła Rukia, która właśnie siedziała na drzewie
niedaleko nich. Miała ze sobą kamienie. Rzuciła jednym z nich w Ichigo.
-Au!
–zawył, łapiąc się za rękę –Co to ma być?! Kto to rzucił?!
-Mogę
się tym zająć, Kurosaki-kun –oznajmiła Orihime, uwalniając energię duchową i
lecząc jego ramię.
-Dzięki,
Inoue –odpowiedział.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, ale
jego twarz nie okazywała żadnych emocji, a wzrok utkwił w jakimś punkcie na
widnokręgu. Rudowłosa się zasmuciła. Rukia, widząc to, rzuciła kolejnym
kamieniem w chłopaka.
-Nie
no znowu?! –krzyknął –Kto we mnie rzucił?! Wyłaź, tchórzu, inaczej sobie
pogadamy!
-Kurosaki-kun…
Odpocznij trochę, twoja rana jeszcze się nie zagoiła.
-Nie
martw się o mnie Inoue.
Spojrzał na nią. Jego oczy wydawały się
jakieś… puste. To nie był ten sam Ichigo. Mimo tego, że się uśmiechał, to nie
sprawiał wrażenia, jakby był zadowolony. Uśmiechał się z czystej uprzejmości.
„Nie
ma sensu, bym tu z nim była… Trzymam go tutaj na siłę… On wolałby być teraz z
Kuchiki-san…” –pomyślała Orihime.
-Przepraszam
cię, Kurosaki-kun –powiedziała –Wróć już do domu… Nie będę cię do niczego
zmuszać.
I odeszła. Ichigo również zrobił to samo.
Gdy wrócił, wpadł do domu z wielkim hukiem.
-Rukia,
gdzie ty do cholery jesteś?! –wrzasnął.
-Tutaj
–usłyszał głos dobiegający z kuchni.
„Siedzi
sobie przy stole jak gdyby nigdy nic i je ciasteczka z Yuzu…” –pomyślał
wściekły Kurosaki.
-Ty,
ja, mój pokój. Teraz! –warknął, mocno gestykulując.
-Synku!
–Isshin zerwał się z krzesła i go uściskał –Nareszcie nadszedł ten moment! Nie
myślałem, że dożyję czasu, gdy zaprosisz dziewczynę do swojego pokoju, by być z
nią sam na saaam!
-Zamknij
się, stary zbolu! –krzyknął rudy, odpychając go od siebie –Nic z tych rzeczy!
Zapomnij. Rukia!
-No
już, już –odparła, wstając.
Oboje udali się na górę do pokoju Ichigo,
słysząc śpiew jego taty.
-Stary
trep –mruknął chłopak pod nosem.
Otworzył drzwi, przez które następnie
weszli.
-Możesz
mi wyjaśnić, kto normalny umawia się z kimś, by powiedzieć mu coś ważnego, a
potem nie przychodzi?!
-Przepraszam,
nie mogłam przyjść.
-Tak,
ciekawe, co było ważniejsze?
-…
No dobra, wymyśliłam to po to, byś spędził trochę czasu z Orihime.
-CO?!...
Był wściekły, ale w głębi duszy też
zawiedziony. Myślał, że wreszcie zauważyła jego uczucia i je odwzajemnia. Myślał,
że może jej to w końcu powiedzieć.
-Jak
można być takim nieczułym? –zawołała Rukia –Przecież wiesz, jak ona cię lubi! A
ty? Nie mogłeś posiedzieć z nią przez pięć minut!
-Ale
ja… kocham kogoś innego! Nie będę na siłę odwzajemniał czyichś uczuć! Nie będę
robił jej nadziei, oszukiwał siebie i jej!
-Nie
mogłeś jej tego jakoś delikatnie przekazać?
-Jej
się nie da nic delikatnie przekazać! I następnym razem, jak będziesz chciała
pobawić się w swatkę, to mi przynajmniej powiedz! Myślałem, że faktycznie…
chcesz mi coś powiedzieć.
-Serio?
Co… co takiego?
-Skąd
miałem wiedzieć!
-No
tak… M-mówiłeś, że kochasz kogoś innego?
-N-no
tak mówiłem… -podrapał się nerwowo po głowie.
Nie przepraszaj,
Kuchiki-san. On kocha ciebie…
Serce Rukii zaczęło bić jak szalone.
-Eee…
ja ten, no… muszę już iść –wymamrotała i uciekła.
Ichigo westchnął.
„Poszła
sobie, bo domyśla się, że mówię o niej i nie chciała dowiedzieć się tego z
moich ust?... Czy pomyślała, że mowa o kimś innym i tak ją to zabolało, że
chciała pobyć sama?...” –zaczął rozważać.
~*~
„Nie
mogę… nie mogę sobie na to pozwolić –myślała Rukia, siedząc w swoim pokoju –Nie
mogę go kochać. On jest… on jest człowiekiem,
a ja Shinigami. Co by powiedział
Nii-sama?... Pewnie coś w tym stylu: Zhańbiłaś ród Kuchiki, ble, ble… Nie,
muszę o nim zapomnieć… Jak?... Jedyne wyjście to… odejdę do Soul Society i…
zapomnę, że kiedykolwiek istniał. Zapomnę, że kiedykolwiek go spotkałam.
Zapomnę, że przekazałam mu moce Shinigami. Zapomnę, kim jest Ichigo Kurosaki.
Tak będzie lepiej, dla mnie i dla niego. To przeze mnie musi walczyć z
Hollowami… To przeze mnie porzucił zwykłe spokojne życie…”
To dzięki twojej
obecności chce walczyć. Lubi być Shinigami, bo może to robić z tobą.
Czarnowłosa szybko przetarła oczy, wzięła do
ręki długopis i na małym skrawku papieru napisała:
Drogi Ichigo!
Żegnaj, już
więcej się nie zobaczymy. Zapomnij o mnie, zapomnij, że w ogóle istniałam.
Zapomnij o Soul Society, o Hollowach, Strażnikach Śmierci… O tym wszystkim, co
uczyniło Twoje życie niespokojnym i niestabilnym. Nie chciałabym, byś tak żył…
Chciałabym, byś był szczęśliwy. Przeze mnie Twoje życie często wisi na włosku.
Odkąd przemieniłam Cię w Shinigami mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie cierpiałeś. Cierpiałeś tak
często. Odejdę z Twojego życia na zawsze. Tak będzie lepiej.
Całusy,
Rukia
Zwinęła karteczkę i wcisnęła do kieszeni.
„Dziś
w nocy zostawię ją na jego biurku” –postanowiła.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Rukia?
Jesteś tam? –usłyszała głos Kurosakiego.
-Tak…
-M-możemy
pogadać?...
Dziewczyna otworzyła drzwi.
-Chciałem,
byś wiedziała, że ten… ee… jesteś dla mnie bardzo ważna… -jąkał się.
Jego wzrok spoczął na maleńkiej karteczce
leżącej na podłodze.
-Co
to? –spytał.
-To?
Nic takiego!! –skłamała czarnowłosa z przerażeniem w oczach. Próbowała ją
podnieść, ale chłopak był szybszy. Rozwinął ją i zmarszczył nos.
-Co
to do cholery jest?! –wrzasnął tak głośno, że było go słychać aż na ulicy.
-Oddaj
to!
-Nie,
jest zaadresowane do mnie! Jeśli masz zamiar stąd odejść, to wiedz, że ci nie
pozwolę!
-Nie
będziesz mi rozkazywał! Wrócę do Soul Society! Nie chcę, byś dalej był ze mną w
kontakcie! To niebezpieczne! Nie chcę… nie chcę, byś stracił życie z mojego
powodu…
-Przestań
gadać takie bzdury! Twoje pojawienie się w moim życiu było najlepszą rzeczą
jaka mnie spotkała! Przedtem byłem zwykłym licealistą, który codziennie robił
to samo. Wywróciłaś moje życie do góry nogami i za to jestem ci cholernie
wdzięczny.
Spojrzał na nią.
Sposób, w jaki na
ciebie patrzy… W jego spojrzeniu jest pełno… troski.
Rukia szybko odwróciła wzrok.
-Nie
patrz na mnie! –zawołała.
-Co?...
–zdziwił się –Dlaczego?
-Nie
patrz na mnie…. –powtórzyła ciszej.
-Co
ci nagle odwaliło?... To przez ten wieczorek u Inoue? Jadłaś coś podejrzanego?
Mówiłem ci, jak ona gotuje!
-Nie.
Patrz. Na. Mnie. –powiedziała sucho.
-Mogę
przynajmniej wiedzieć, co ci nagle odwaliło? I dlaczego płaczesz?...
-Przez
ciebie! Jesteś strasznym egoistą!
-Ja?!
A ty? Chciałaś mnie zostawić! Nie pomyślałaś, co bym bez ciebie począł?!
-Tak!
Byłbyś zwykłym człowiekiem! Nikt nie chciałby cię zabić!
-Znowu
zaczynasz?! Powiedziałem ci już: ja chcę być Shinigami!! Jeśli chcesz mi to
odebrać, to ty jesteś egoistką!
-Aaa!
Nie wytrzymam! Dlaczego tak bardzo się upierasz przy swoim? Dlaczego chcesz
walczyć i bronić społeczeństwa, do którego nie należysz?!
-Ty
należysz, to wystarczy!
-To
nie ma nic wspólnego!
-Ma!
-Tak,
ciekawe, dlaczego?!
-Bo
cię kocham, do cholery! –wrzasnął, a dziewczyna zamilkła.
-Kocham
cię, idiotko –powtórzył ciszej.
-I-Ichigo…
-Jeszcze
nie skończyłem! Nie wiem, co ze mną zrobiłaś, że bez przerwy o tobie myślę!
Dlaczego chcę cię chronić? Dlaczego chcę
narażać swoje własne życie w trosce o twoje?! Bo cię kocham! Dlatego nie
pozwolę ci nigdzie odejść!... Skończyłem.
-Ichigo…
-Rukia wybuchła płaczem –Tego się bałam! Bałam się, że się w tobie zakocham! Tak
bardzo tego nie chciałam! Moja miłość to jeszcze gorsze niż wprowadzenie cię w
mój świat! To przeze mnie chcesz być tam, gdzie ja, często kosztem własnego
życia! Nie mogę cię kochać! Jestem Shinigami, a ty…
-Przecież
też nim jestem! Shinigami w zastępstwie, Kurosaki Ichigo.
-To
nie to samo… Nie należysz do tamtego świata. Żyjesz wśród ludzi!
-I
co z tego?! Kocham cię i nie możesz kazać mi przestać! Powiedz mi tylko jedno:
czego ty ode mnie w ogóle chcesz?!
-Chcę
móc kochać cię całą sobą, chcę dać ci tyle miłości, byś poczuł się szczęśliwy!
Ale nie mogę! Shinigami i człowiek… Co by powiedział Nii-sama?
-Co,
tak przejmujesz się tym kretynem, Byakuyą?
-Zostałabym
wydalona z klanu Kuchiki!
-To
co? Zawsze możesz mieszkać u mnie!
-Stracę
nazwisko, rodzinę…
-Mogę
dać ci własne nazwisko! Mogę być twoją rodziną!
-Przestań!
Bo będę tego chcieć!
-Nie
bądź taka uparta!
-W
prawie Soul Society nie ma wyjątków, nie ma żadnego powodu, bym mogła być z
człowiekiem…
-Niech
powodem będzie to, że mnie kochasz! A co, myślisz, że Shinigami w zastępstwie
też jest w tym waszym prawie?!
-Ichigo…
-westchnęła słabym głosem –Chyba nic na to nie poradzę… Coraz bardziej się w
tobie zakochuję…
-Więc
zrób coś dla mnie i już nic nie mów –uśmiechnął się i obdarzył ją czułym
pocałunkiem.
Po chwili skończył, a dziewczyna była cała
czerwona.
-Nie
patrz na mnie! –krzyknęła –Jestem czerwona jak burak!
-Ładnie
ci w czerwonym –oświadczył Ichigo.
-Wyglądam
strasznie!
-Nie,
te rumieńce dodają ci uroku. Rzadko kiedy się rumienisz, to naprawdę bardzo
ładny widok.
-Poddaję
się –powiedziała, unosząc ręce –Nie przestanę cię kochać, nie potrafię.
Pocałowała go w czubek nosa, a potem w usta.
-Proszę,
oddaję –uśmiechnęła się.
-No
co ty, tego nie musisz mi oddawać.
-Ale
chcę być fair…
-No
to w takim razie ten też będziesz musiała mi oddać –oznajmił wesoło i wpił się
w jej usta.
-Nie
wiem, czy mi się uda… Był taki czuły.
-Wierzę
w ciebie.
Rukia ponownie go pocałowała. Nagle do pokoju
wszedł Isshin.
-Ej
no, dlaczego wy ciągle w ubraniach? –spytał zawiedzionym głosem.
-WYPAD!
–wrzasnął Ichigo, rzucając w niego poduszką.
-Synu,
obiecaj, że jak opuszczę ten pokój, coś z tym zrobisz. Tatuś chce mieć
wnuczęta!
-Won
z pokoju, zboczeńcu jeden! –krzyknął rudy.
Ostatecznie Isshin opuścił pomieszczenie.
-To
co, mówisz, że pewnego dnia chciałbyś, żebyśmy byli rodziną? –zachichotała
wesoło Rukia, mierzwiąc mu włosy.
Ichigo tylko przewrócił oczami i ją
pocałował.
KONIEC.