czwartek, 26 czerwca 2014

Ogłoszenia parafialne

Witajcie, kochani!
Wiem, jesteście na mnie wściekli. I macie do tego pełne prawo. Ja też jestem na siebie wściekła. Myślałam, że po egzaminach będę miała czas, ale... no cóż, źle myślałam. Dziś kończę gimnazjum (dalej nie mogę w to uwierzyć) i mam mnóstwo zachodu z wyborem liceum. Żyję w ciągłym stresie, bo boję się, że się nie dostanę... I tak będzie jeszcze do 4 lipca, bo właśnie w tym dniu wszystko stanie się jasne. 
Nie wiem, jak Was przeprosić za brak rozdziału. Nic niestety nie składa się na to, bym go napisała. Zablokowałam się w jednym momencie i nie wiem, co ma być dalej. Obiecuję, że od jutra będę codziennie coś pisać, może w ten sposób powstanie cały rozdział. Jeszcze jutro muszę zanieść wyniki egzaminów i świadectwo do liceum... Ale spokojnie, ruszę z tym rozdziałem dalej. Zrobiłabym to dziś, ale dopiero wróciłam z próby na zakończenie roku i niedługo znów jadę do szkoły... by ją zakończyć. 
Spokojnie, nie zawieszam bloga. Jak podejmę taką decyzję, to na pewno Was poinformuję. Chciałam Wam jeszcze powiedzieć, że 10 lipca wyjeżdżam nad morze i wracam 20 (bodajże...), ale przed wyjazdem NA PEWNO dodam rozdział. Tylko może być do kitu, bo nie wiem, gdzie się podziała moja wena ;_____; 
Ale napiszę. Postanowione. 
Jeszcze jedna rzecz mnie trochę niepokoi... Chodzi o komentarze. 
Postanowiłam sobie, że nie będę żebrać o komentarze, ale nie wiem, ile Was tu jest... Bo pod rozdziałem komentują jedne osoby, a później o następny rozdział pytają inne. Poprosiłabym Was, byście pod tym postem "zgłosili się", że czytacie. Wystarczy zwykłe "czytam". Byłabym wdzięczna :)
Wiem. Jestem okropna. Trzymam Was tak długo bez kolejnego rozdziału... To bardzo nieładnie z mojej strony. Teraz dopiero zdecydowałam się na posta, w którym Wam to wszystko wyjaśnię. Jeśli po tym hiatusie liczba moich czytelników diametralnie się zmniejszy bądź zmaleje to zera, to zrozumiem. Naprawdę.
Jeśli jednak znajdzie się osobą bądź kilka osób, które będą chciały dalej czytać moje wypociny, to niestety musicie uzbroić się w cierpliwość. Z systematycznością u mnie słabo, ale postanowiłam, że wyznaczę sobie dzienny limit -przykładowo: 100 słów na dzień. Ten pomysł znalazłam na innym blogu, który bardzo mi pomaga w pisaniu :)
Jeszcze raz Was przepraszam... Wstawię rozdział. Na pewno. Zrobię to jak najszybciej. 
Serdecznie Was pozdrawiam! (obym jeszcze miała kogo...)
Monika
PS. Jakbyście mieli jakieś prośby lub pomysły dotyczące kolejnych rozdziałów, to bardzo chętnie ich wysłucham. Mam nadzieję, że jakoś mi pomogą ;)