Ten
dzień zapowiadał się jak każdy inny, czego nie można powiedzieć o jego końcu.
Zaczął się tak jak zwykle. Austin wstał z łóżka, założył kapcie i udał się do
łazienki. Gdy ją opuścił, był już gotowy, by przetrwać kolejne 8 godzin w
studiu. Musiał jeszcze coś zjeść. Przyrządził sobie jajecznicę, po czym usiadł
przy stole. Długo dłubał widelcem w potrawie, próbując ją zjeść. Ostatnimi
czasy mało jadł. Schudł i zrobił się jakiś bledszy. Czuł się tak, jakby całe
życie z niego wyparowało. Codziennie wstawał, szedł do pracy i kładł się spać.
Czy to było prawdziwe życie? Dziś dodatkowo musiał przeżyć randkę z Debby, na co
zresztą wcale nie miał ochoty. Dawno już gdzieś razem nie byli. Starał się
unikać z nią kontaktu. Nie chciał spotykać się z kimś, kogo tak naprawdę nie
kocha. Czy to ma sens?...
Wstał od stołu. Stwierdził, że kupi sobie
coś na mieście, bo teraz nie będzie jadł na pewno. Wrócił do swojej sypialni.
Usiadł przy biurku, wziął kartkę papieru i długopis. Postanowił przelać swoje
uczucia na papier.
Otoczony ludźmi,
Ale samotny
W wielkim pustym domu
Jak moje serce.
Bez Ciebie nic już nie
brzmi jak muzyka
Świat już nie brzmi jak
my
Straciłem wszystko,
Bo wszystko to Ty…
Powstrzymując łzy,
Tłumiąc uczucia,
Starając się zapomnieć.
Rozpadam się.
Krzyczę,
Ale wokół panuje cisza.
Chcę biec,
Ale nie mogę się ruszyć.
Chwyć mnie za dłoń
Przytul do siebie,
Żebym mógł żyć…
-Tak
bardzo tęsknię, Ally… -wyszeptał blondyn, składając kartkę na pół.
*
Złoty blask porannego słońca ogarniał całe
Miami. Allyson już od kilku godzin ślęczała przy szafie i przewracała pokój do
góry nogami w poszukiwaniu idealnego stroju. Dzisiaj bowiem Zac zabierał ją do
kawiarenki z karaoke na randkę. Była tak podekscytowana, że nie mogła spać i
wstała po szóstej. Strasznie się cieszyła na to spotkanie, bo ostatnio mieli
dla siebie zdecydowanie mniej czasu. Grzebała po szafkach, aż w końcu zdecydowała
się na kwiecistą sukienkę i beżowe baleriny z dżetami. Zadowolona
położyła ubranie na krześle, a buty obok na podłodze. Dziś miała wolne od
pracy. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, siadła przy pianinie i zaczęła stukać w
klawisze. Początkowo nie grała niczego konkretnego, ale po chwili melodia
zaczęła układać się w coś znajomego. Nagle przyłapała się, że wykonuje „Break
down the walls” –pierwszą piosenkę napisaną wspólnie z Austinem.
-Co
ja robię? –zapytała sama siebie na głos.
To taka stara piosenka,
a ja wciąż pamiętam, jak leciała… Co mnie znowu wzięło?
Wstała. Nie zamierzała teraz rozpamiętywać
tego, co było. Szczególnie, że akurat z tą piosenką wiąże się zbyt wiele
wspomnień. Postanowiła znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. Włączyła laptop i
zaczęła przeglądać różne strony internetowe.
*
W końcu nadeszła godzina randki z Debby
(czytaj: katuszy). Austin założył koszulę w kratę, ciemne jeansy i czerwone
trampki, po czym wyszedł z domu. Tak, jak się umawiali, podjechał pod dom Debby
Wood. Siedział w samochodzie i czekał na nią około dziesięciu minut. Wyjął
telefon i do niej zadzwonił. Przeprosiła go i powiedziała, żeby poczekał
jeszcze trochę. Rozłączył się. Gdy upłynęło kolejne dziesięć minut, wyszła z
domu. Miała na sobie naprawdę krótką, obcisłą czerwoną sukienkę i mocny
makijaż. Austin wolał nawet nie myśleć, jak to będzie wyglądać, jak dziewczyna
usiądzie. W końcu znalazła się w samochodzie, przywitała się z nim krótkim
pocałunkiem i ruszyli.
*
Ally nerwowo krzątała się po domu,
uzupełniając zawartość jej torebki. Gdy włożyła do niej błyszczyk, usłyszała dzwonek
do drzwi. Serce załomotało jej w piersi. Chwiejnym krokiem poszła otworzyć. Jej
gościem był naturalnie Zac Cooper. Ubrany był w niebieską koszulę i czarne
jeansy. Uśmiechał się oszałamiająco, jak zwykle zresztą, a w ręku trzymał
bukiet białych róż.
-Ojej…
-wydusiła z siebie Ally, ogarniając go wzrokiem.
Zaśmiał się.
-Ty
też wyglądasz całkiem „ojej” –odparł, po czym delikatnie cmoknął ją w policzek
i podarował kwiaty.
-Są
śliczne –stwierdziła brunetka, wdychając ich zapach.
-Nie
tak śliczne, jak ty –oświadczył Zac, uśmiechając się szeroko. Wyciągnął do niej
rękę –Gotowa?
-Tak
–odpowiedziała, podając mu dłoń.
Oboje wsiedli do sportowego samochodu
chłopaka i parę minut później znaleźli się pod kafejką Choco Cloud. Przekroczyli próg kawiarni. Zajęli stolik znajdujący
się w rogu pomieszczenia. Po chwili podeszła do nich kelnerka i przyjęła
zamówienia. Ally rozejrzała się wkoło.
Nic się nie zmieniło od czasu, gdy… byłam tu
ostatnio.
Choco
Cloud słynęło z tego, że było to typowe miejsce dla wszystkich zakochanych
z Miami. Tę nastrojową kafejkę odwiedzały tylko pary, rzadko kiedy gościli
tutaj single. Tak się składa, że to właśnie tutaj Ally i Austin byli na swojej
pierwszej… i ostatniej randce. To tutaj chłopak powiedział jej o swojej decyzji
przeprowadzki do LA… Allyson nie wiązała z tym miejscem pozytywnych wspomnień.
Miała wielką nadzieję, że dzisiejszego wieczoru to się zmieni. Jakże zdumiała
się, gdy zobaczyła, że przy środkowym stoliku siedzą Austin i Debby… Zszokowana
zamrugała szybko oczami.
To nie
mogą być oni… Nie, nie, nie… Proszę… Ktokolwiek, tylko nie ta dwójka…
W tej chwili nie pragnęła niczego, jak
znaleźć się w innym miejscu. Niestety, Austin na nią spojrzał…
Dlaczego
musiał mnie zauważyć?! Przeklinam cię, losie!
Musiała się powstrzymać, żeby nie zacząć żuć
kosmyka włosów, jak to miała w zwyczaju, gdy się czymś denerwowała. Debby
szepnęła coś do Austina i chwilę później wstali od stołu, kierując się w ich
stronę. Ally spojrzała nerwowo na Zacka, ale on wyraźnie niczego nie zauważył.
Nagle blondyn zajął miejsce obok Ally, a jego dziewczyna naprzeciwko niego.
-No
proszę, kogo my tu mamy –uśmiechnął się –Możemy się dosiąść?
-Wiecie,
taka podwójna randka –dodała Debby.
-Ja
nie mam nic przeciwko –oświadczył Zac –Czym nas więcej, tym weselej. Co o tym
myślisz, Ally?
-J-Ja…
-brunetka czuła na sobie świdrujące spojrzenia towarzyszy –J-Jasne, czemu nie…
Tak,
Ally? Czemu nie?!....
Była zła na siebie, ale co innego mogła
powiedzieć?... Po kilku minutach kelnerka przyniosła ich zamówienia. Z pozoru
wyglądało to na czworo dobrych przyjaciół, którzy miło spędzają ze sobą
popołudnie. Jedyną osobą, która czuła się źle w tym towarzystwie była Allyson.
Rzadko się odzywała. Większość czasu udawała, że dalej pije swoje cappuccino, choć
wydawało się to dziwne, żeby tak długo męczyć jedną małą filiżankę. Nie mogła
znieść obecności Austina. Wiedziała, że zrobił to specjalnie i była na niego
zła. Chciała nie rzucać się w oczy, ale strój Debby był tak jaskrawy, że jej
plany legły w gruzach. Jakby tego było mało, jakaś nastolatka pisnęła, że „tam
siedzą Austin Moon i Ally Dawson!”… i oczy wszystkich gości utkwione były
właśnie w tej dwójce. Do ich stolika podbiegła grupka nastolatków, którzy
poprosili, żeby zaśpiewali coś na karaoke. Allyson chciała odmówić, ale znów przeszyło
ją nieugięte spojrzenie Moona, więc nie miała wyboru. Stanęli na scenie i
wzięli mikrofony do rąk.
-Co
śpiewamy? –spytał blondyn.
-Nie
wiem… -wydukała Dawson –Ja w ogóle nie chcę tego robić…
-To
może poprosimy wybór losowy –odparł Austin, wciskając właśnie tę opcję na
dotykowym wyświetlaczu, gdzie miały pojawiać się słowa. Na ekranie pojawiła się
piosenka „Love will remember” Seleny Gomez.
Już
gorszej nie mógł wybrać?!...
Ally była jeszcze bardziej wściekła niż
wcześniej. Znała doskonale tę piosenkę i miała wrażenie, że jest o nich…
Rozległy się pierwsze dźwięki.
( https://www.youtube.com/watch?v=KRA542W4THc )
(Ally –czerwony, Austin –żółty, razem
–pomarańczowy –aut.)
Teraz - to wszystko co mamy.
A czasu nie można kupić.
Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.
Nawet gdy będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała.
Powiedziałeś, że mnie kochasz,
a ja powiedziałam, że też Cię kocham.
Co się z tym stało?
Co się z tym stało?
Wszystkie twoje obietnice,
i wszystkie te plany, które mieliśmy.
Co się z nimi stało?
Co się z tym stało?
Boom, nie ma.
Ta, idziemy do przodu.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć.
Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie.
Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
Te podróże, o których marzyliśmy.
te pinezki pozostawione na mapie,
Co się z nimi stało?
Co się z nimi stało?
Kiedy nie miałeś nic,
a my tylko się śmialiśmy,
Co się z nimi stało?
Co się z nimi stało?
Boom, nie ma.
Ta, idziemy do przodu.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć.
Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie.
Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
Zburzmy mury,
wpuśćmy niebo do środka,
gdzieś w wieczności
znowu zatańczymy.
Byliśmy nierozłączni,
myślałam, że
jestem niezastąpiona.
Podpaliliśmy cały świat,
zanim wysadziliśmy go w powietrze.
Nadal po prostu nie wiem
jak to zepsuliśmy.
Na zawsze, na zawsze, na zawsze.
Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie.
Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
W sali rozległy się oklaski. Ally miała w
oczach łzy. Ta piosenka tak bardzo przypominała jej o tym, co się stało.
Odłożyła mikrofon i zeszła ze sceny. Powiedziała, że źle się czuje i wyjdzie na
chwilę na dwór. Wybiegła z kafejki i skierowała się na jej tyły. Oparła się o
ścianę i oddychała ciężko. Próbowała powstrzymać płacz, ale nie mogła. Właśnie
powiedziała mu to wszystko, co czuła… Tyle że on pewnie potraktuje to jak
zwykłe karaoke. Miała tego dość. Czy on naprawdę nie widzi, jak ona cierpi?...
Czy tylko udaje?...
-Tu
jesteś –rozległ się głos blondyna.
Tak,
losie, wiem, że mnie kochasz. Kiedy myślałam, że gorzej już być nie może,
zsyłasz mi go?... Może zaraz zacznie padać?!...
Austin podszedł do niej.
-Coś
się stało? –spytał.
Ally zacisnęła usta.
Jeszcze
się bezczelnie pyta…
-Mówiłam
ci, źle się poczułam… -odpowiedziała, choć poniekąd była to prawda.
-Przecież
widzę, że coś jest nie tak –upierał się –Znam cię nie od dziś.
Dziewczyna spojrzała w niebo, na którym
widniały miliony gwiazd.
-Po
prostu… Gdy śpiewałam tę piosenkę, to czułam się, jakbym mówiła o nas –wyznała.
-Rozumiem
–odparł –Też miałem takie wrażenie.
Zapadła cisza przerywana tylko odgłosami
świerszczy. Po dłuższej chwili jednak blondyn ją przerwał:
-Ale
to wszystko prawda, Ally. Miłość będzie pamiętała.
Spojrzała na niego.
-Co
się z nami stało? –załkała.
-Nie…
co się stało ze mną? –poprawił –Myślę,
że rzuciłem wszystko dla kariery… Ale nie podoba mi się takie życie. Chciałbym…
chciałbym, żeby było jak dawniej, Ally. Tylko ty i ja. Żadnej Debby, żadnego
Zacka. Tylko my.
-Wiesz,
myślę, że już na to za późno –powiedziała ściszonym głosem, łykając łzy.
Miała już odejść, gdy Austin złapał ją za
nadgarstki i mocno przytulił.
-Nigdy
nie jest za późno dla prawdziwej miłości –wyszeptał.
-Widać
nasza nie jest prawdziwa –syknęła Allyson, próbując się uwolnić z jego uścisku.
Blondyn spojrzał na nią poważnym wzrokiem i
przestała. Wpatrywali się w siebie przez chwilę. Austin pochylił się i…
pocałował ją. Wiedział, że nie powinien tego robić, że może znienawidzi go do
reszty, ale mało go to w tej chwili obchodziło. Chciał jej przypomnieć, że to
on jest jej miłością, nikt inny. Chciał przekazać jej, że wciąż ją kocha, że
jej potrzebuje i nie może bez niej żyć. Ku jego zdziwieniu, brunetka wcale go
nie odepchnęła, wręcz przeciwnie… Oddała pocałunek. Z każdą chwilą całowali się
coraz czulej… Pragnęli siebie. Cudownie było poczuć to raz jeszcze. Jednak, gdy
Austin spróbował wsunąć swój język do jej ust, opamiętała się. Odepchnęła go i
z całej siły uderzyła go w policzek. Chłopak syknął z bólu. Uderzenie było tak
mocne, że ślad jej dłoni wciąż pozostawał widoczny.
-Co
ty sobie w ogóle wyobrażasz, co?! –krzyknęła i pobiegła z powrotem do kafejki.
Austin stał samotnie, ale nie był zły ani
smutny. On był wniebowzięty. Nie czuł już nawet pulsującego bólu na policzku.
Szybkie bicie jego serca zakłóciło wszystkie smutki. Czuł się szczęśliwy. Był
przekonany, że Ally dalej go kocha i się nie mylił. Musiał tylko znaleźć jakiś sposób,
żeby taktownie jej o tym przypomnieć, a całowanie dziewczyny wbrew jej woli z
pewnością mu w tym nie pomoże.
--
Ta-daaam! Jest nowy rozdział! :D
Bardzo bym Was prosiła o wysłuchanie piosenki podczas czytania dla lepszego odbioru. To ona zainspirowała mnie do pisania tej historii, co można wywnioskować, spoglądając już na sam adres bloga ;)
No i powoli kończą nam się wakacje... nienawidzę, gdy ktoś tak mówi, a sama to robię... Dzisiaj mam zebranie w nowej szkole (trochę się stresuję...), a popołudniu idę na urodziny mojej przyjaciółki <3
Niezłe zakończenie wakacji, jak dla mnie :D
Tymczasem się żegnam i pozdrawiam Was wszystkich <3
~Monika