piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział VII "Miłość będzie pamiętała..."

Ten dzień zapowiadał się jak każdy inny, czego nie można powiedzieć o jego końcu. Zaczął się tak jak zwykle. Austin wstał z łóżka, założył kapcie i udał się do łazienki. Gdy ją opuścił, był już gotowy, by przetrwać kolejne 8 godzin w studiu. Musiał jeszcze coś zjeść. Przyrządził sobie jajecznicę, po czym usiadł przy stole. Długo dłubał widelcem w potrawie, próbując ją zjeść. Ostatnimi czasy mało jadł. Schudł i zrobił się jakiś bledszy. Czuł się tak, jakby całe życie z niego wyparowało. Codziennie wstawał, szedł do pracy i kładł się spać. Czy to było prawdziwe życie? Dziś dodatkowo musiał przeżyć randkę z Debby, na co zresztą wcale nie miał ochoty. Dawno już gdzieś razem nie byli. Starał się unikać z nią kontaktu. Nie chciał spotykać się z kimś, kogo tak naprawdę nie kocha. Czy to ma sens?...
    Wstał od stołu. Stwierdził, że kupi sobie coś na mieście, bo teraz nie będzie jadł na pewno. Wrócił do swojej sypialni. Usiadł przy biurku, wziął kartkę papieru i długopis. Postanowił przelać swoje uczucia na papier.
Otoczony ludźmi,
Ale samotny
W wielkim pustym domu
Jak moje serce.
Bez Ciebie nic już nie brzmi jak muzyka
Świat już nie brzmi jak my
Straciłem wszystko,
Bo wszystko to Ty…
Powstrzymując łzy,
Tłumiąc uczucia,
Starając się zapomnieć.
Rozpadam się.
Krzyczę,
Ale wokół panuje cisza.
Chcę biec,
Ale nie mogę się ruszyć.
Chwyć mnie za dłoń
Przytul do siebie,
Żebym mógł żyć…
-Tak bardzo tęsknię, Ally… -wyszeptał blondyn, składając kartkę na pół.

*

   Złoty blask porannego słońca ogarniał całe Miami. Allyson już od kilku godzin ślęczała przy szafie i przewracała pokój do góry nogami w poszukiwaniu idealnego stroju. Dzisiaj bowiem Zac zabierał ją do kawiarenki z karaoke na randkę. Była tak podekscytowana, że nie mogła spać i wstała po szóstej. Strasznie się cieszyła na to spotkanie, bo ostatnio mieli dla siebie zdecydowanie mniej czasu. Grzebała po szafkach, aż w końcu zdecydowała się na kwiecistą sukienkę i beżowe baleriny z dżetamiZadowolona położyła ubranie na krześle, a buty obok na podłodze. Dziś miała wolne od pracy. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, siadła przy pianinie i zaczęła stukać w klawisze. Początkowo nie grała niczego konkretnego, ale po chwili melodia zaczęła układać się w coś znajomego. Nagle przyłapała się, że wykonuje „Break down the walls” –pierwszą piosenkę napisaną wspólnie z Austinem.
-Co ja robię? –zapytała sama siebie na głos.
To taka stara piosenka, a ja wciąż pamiętam, jak leciała… Co mnie znowu wzięło?
   Wstała. Nie zamierzała teraz rozpamiętywać tego, co było. Szczególnie, że akurat z tą piosenką wiąże się zbyt wiele wspomnień. Postanowiła znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. Włączyła laptop i zaczęła przeglądać różne strony internetowe.

*

   W końcu nadeszła godzina randki z Debby (czytaj: katuszy). Austin założył koszulę w kratę, ciemne jeansy i czerwone trampki, po czym wyszedł z domu. Tak, jak się umawiali, podjechał pod dom Debby Wood. Siedział w samochodzie i czekał na nią około dziesięciu minut. Wyjął telefon i do niej zadzwonił. Przeprosiła go i powiedziała, żeby poczekał jeszcze trochę. Rozłączył się. Gdy upłynęło kolejne dziesięć minut, wyszła z domu. Miała na sobie naprawdę krótką, obcisłą czerwoną sukienkę i mocny makijaż. Austin wolał nawet nie myśleć, jak to będzie wyglądać, jak dziewczyna usiądzie. W końcu znalazła się w samochodzie, przywitała się z nim krótkim pocałunkiem i ruszyli.

*

   Ally nerwowo krzątała się po domu, uzupełniając zawartość jej torebki. Gdy włożyła do niej błyszczyk, usłyszała dzwonek do drzwi. Serce załomotało jej w piersi. Chwiejnym krokiem poszła otworzyć. Jej gościem był naturalnie Zac Cooper. Ubrany był w niebieską koszulę i czarne jeansy. Uśmiechał się oszałamiająco, jak zwykle zresztą, a w ręku trzymał bukiet białych róż.
-Ojej… -wydusiła z siebie Ally, ogarniając go wzrokiem.
    Zaśmiał się.
-Ty też wyglądasz całkiem „ojej” –odparł, po czym delikatnie cmoknął ją w policzek i podarował kwiaty.
-Są śliczne –stwierdziła brunetka, wdychając ich zapach.
-Nie tak śliczne, jak ty –oświadczył Zac, uśmiechając się szeroko. Wyciągnął do niej rękę –Gotowa?
-Tak –odpowiedziała, podając mu dłoń.
   Oboje wsiedli do sportowego samochodu chłopaka i parę minut później znaleźli się pod kafejką Choco Cloud. Przekroczyli próg kawiarni. Zajęli stolik znajdujący się w rogu pomieszczenia. Po chwili podeszła do nich kelnerka i przyjęła zamówienia. Ally rozejrzała się wkoło.
   Nic się nie zmieniło od czasu, gdy… byłam tu ostatnio.
   Choco Cloud słynęło z tego, że było to typowe miejsce dla wszystkich zakochanych z Miami. Tę nastrojową kafejkę odwiedzały tylko pary, rzadko kiedy gościli tutaj single. Tak się składa, że to właśnie tutaj Ally i Austin byli na swojej pierwszej… i ostatniej randce. To tutaj chłopak powiedział jej o swojej decyzji przeprowadzki do LA… Allyson nie wiązała z tym miejscem pozytywnych wspomnień. Miała wielką nadzieję, że dzisiejszego wieczoru to się zmieni. Jakże zdumiała się, gdy zobaczyła, że przy środkowym stoliku siedzą Austin i Debby… Zszokowana zamrugała szybko oczami.
   To nie mogą być oni… Nie, nie, nie… Proszę… Ktokolwiek, tylko nie ta dwójka…
    W tej chwili nie pragnęła niczego, jak znaleźć się w innym miejscu. Niestety, Austin na nią spojrzał…
   Dlaczego musiał mnie zauważyć?! Przeklinam cię, losie!
   Musiała się powstrzymać, żeby nie zacząć żuć kosmyka włosów, jak to miała w zwyczaju, gdy się czymś denerwowała. Debby szepnęła coś do Austina i chwilę później wstali od stołu, kierując się w ich stronę. Ally spojrzała nerwowo na Zacka, ale on wyraźnie niczego nie zauważył. Nagle blondyn zajął miejsce obok Ally, a jego dziewczyna naprzeciwko niego.
-No proszę, kogo my tu mamy –uśmiechnął się –Możemy się dosiąść?
-Wiecie, taka podwójna randka –dodała Debby.
-Ja nie mam nic przeciwko –oświadczył Zac –Czym nas więcej, tym weselej. Co o tym myślisz, Ally?
-J-Ja… -brunetka czuła na sobie świdrujące spojrzenia towarzyszy –J-Jasne, czemu nie…
   Tak, Ally? Czemu nie?!....
   Była zła na siebie, ale co innego mogła powiedzieć?... Po kilku minutach kelnerka przyniosła ich zamówienia. Z pozoru wyglądało to na czworo dobrych przyjaciół, którzy miło spędzają ze sobą popołudnie. Jedyną osobą, która czuła się źle w tym towarzystwie była Allyson. Rzadko się odzywała. Większość czasu udawała, że dalej pije swoje cappuccino, choć wydawało się to dziwne, żeby tak długo męczyć jedną małą filiżankę. Nie mogła znieść obecności Austina. Wiedziała, że zrobił to specjalnie i była na niego zła. Chciała nie rzucać się w oczy, ale strój Debby był tak jaskrawy, że jej plany legły w gruzach. Jakby tego było mało, jakaś nastolatka pisnęła, że „tam siedzą Austin Moon i Ally Dawson!”… i oczy wszystkich gości utkwione były właśnie w tej dwójce. Do ich stolika podbiegła grupka nastolatków, którzy poprosili, żeby zaśpiewali coś na karaoke. Allyson chciała odmówić, ale znów przeszyło ją nieugięte spojrzenie Moona, więc nie miała wyboru. Stanęli na scenie i wzięli mikrofony do rąk.
-Co śpiewamy? –spytał blondyn.
-Nie wiem… -wydukała Dawson –Ja w ogóle nie chcę tego robić…
-To może poprosimy wybór losowy –odparł Austin, wciskając właśnie tę opcję na dotykowym wyświetlaczu, gdzie miały pojawiać się słowa. Na ekranie pojawiła się piosenka „Love will remember” Seleny Gomez.
   Już gorszej nie mógł wybrać?!...
   Ally była jeszcze bardziej wściekła niż wcześniej. Znała doskonale tę piosenkę i miała wrażenie, że jest o nich… Rozległy się pierwsze dźwięki.

( https://www.youtube.com/watch?v=KRA542W4THc )


(Ally –czerwony, Austin –żółty, razem –pomarańczowy –aut.)
Teraz - to wszystko co mamy.
A czasu nie można kupić.
Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.
Nawet gdy będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała.

Powiedziałeś, że mnie kochasz,
a ja powiedziałam, że też Cię kocham.
Co się z tym stało?
Co się z tym stało?
Wszystkie twoje obietnice,
i wszystkie te plany, które mieliśmy.
Co się z nimi stało?
Co się z tym stało?

Boom, nie ma.
Ta, idziemy do przodu.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć.

Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie.
Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.

Te podróże, o których marzyliśmy.
te pinezki pozostawione na mapie,
Co się z nimi stało?
Co się z nimi stało?
Kiedy nie miałeś nic,
a my tylko się śmialiśmy,
Co się z nimi stało?
Co się z nimi stało?


Boom, nie ma.
Ta, idziemy do przodu.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć.

Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie.
Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.

miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.

Zburzmy mury,
wpuśćmy niebo do środka,
gdzieś w wieczności
znowu zatańczymy.
Byliśmy nierozłączni,
myślałam, że
jestem niezastąpiona.
Podpaliliśmy cały świat,
zanim wysadziliśmy go w powietrze.
Nadal po prostu nie wiem
jak to zepsuliśmy.
Na zawsze, na zawsze, na zawsze.

Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie.
Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.
Nawet jeśli będziemy próbowali zapomnieć,
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.

miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.
miłość będzie pamiętała.

   W sali rozległy się oklaski. Ally miała w oczach łzy. Ta piosenka tak bardzo przypominała jej o tym, co się stało. Odłożyła mikrofon i zeszła ze sceny. Powiedziała, że źle się czuje i wyjdzie na chwilę na dwór. Wybiegła z kafejki i skierowała się na jej tyły. Oparła się o ścianę i oddychała ciężko. Próbowała powstrzymać płacz, ale nie mogła. Właśnie powiedziała mu to wszystko, co czuła… Tyle że on pewnie potraktuje to jak zwykłe karaoke. Miała tego dość. Czy on naprawdę nie widzi, jak ona cierpi?... Czy tylko udaje?...
-Tu jesteś –rozległ się głos blondyna.
   Tak, losie, wiem, że mnie kochasz. Kiedy myślałam, że gorzej już być nie może, zsyłasz mi go?... Może zaraz zacznie padać?!...
   Austin podszedł do niej.
-Coś się stało? –spytał.
   Ally zacisnęła usta.
   Jeszcze się bezczelnie pyta…
-Mówiłam ci, źle się poczułam… -odpowiedziała, choć poniekąd była to prawda.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak –upierał się –Znam cię nie od dziś.
   Dziewczyna spojrzała w niebo, na którym widniały miliony gwiazd.
-Po prostu… Gdy śpiewałam tę piosenkę, to czułam się, jakbym mówiła o nas –wyznała.
-Rozumiem –odparł –Też miałem takie wrażenie.
   Zapadła cisza przerywana tylko odgłosami świerszczy. Po dłuższej chwili jednak blondyn ją przerwał:
-Ale to wszystko prawda, Ally. Miłość będzie pamiętała.
    Spojrzała na niego.
-Co się z nami stało? –załkała.
-Nie… co się stało ze mną? –poprawił –Myślę, że rzuciłem wszystko dla kariery… Ale nie podoba mi się takie życie. Chciałbym… chciałbym, żeby było jak dawniej, Ally. Tylko ty i ja. Żadnej Debby, żadnego Zacka. Tylko my.
-Wiesz, myślę, że już na to za późno –powiedziała ściszonym głosem, łykając łzy.
   Miała już odejść, gdy Austin złapał ją za nadgarstki i mocno przytulił.
-Nigdy nie jest za późno dla prawdziwej miłości –wyszeptał.
-Widać nasza nie jest prawdziwa –syknęła Allyson, próbując się uwolnić z jego uścisku.
   Blondyn spojrzał na nią poważnym wzrokiem i przestała. Wpatrywali się w siebie przez chwilę. Austin pochylił się i… pocałował ją. Wiedział, że nie powinien tego robić, że może znienawidzi go do reszty, ale mało go to w tej chwili obchodziło. Chciał jej przypomnieć, że to on jest jej miłością, nikt inny. Chciał przekazać jej, że wciąż ją kocha, że jej potrzebuje i nie może bez niej żyć. Ku jego zdziwieniu, brunetka wcale go nie odepchnęła, wręcz przeciwnie… Oddała pocałunek. Z każdą chwilą całowali się coraz czulej… Pragnęli siebie. Cudownie było poczuć to raz jeszcze. Jednak, gdy Austin spróbował wsunąć swój język do jej ust, opamiętała się. Odepchnęła go i z całej siły uderzyła go w policzek. Chłopak syknął z bólu. Uderzenie było tak mocne, że ślad jej dłoni wciąż pozostawał widoczny.
-Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co?! –krzyknęła i pobiegła z powrotem do kafejki.

   Austin stał samotnie, ale nie był zły ani smutny. On był wniebowzięty. Nie czuł już nawet pulsującego bólu na policzku. Szybkie bicie jego serca zakłóciło wszystkie smutki. Czuł się szczęśliwy. Był przekonany, że Ally dalej go kocha i się nie mylił. Musiał tylko znaleźć jakiś sposób, żeby taktownie jej o tym przypomnieć, a całowanie dziewczyny wbrew jej woli z pewnością mu w tym nie pomoże. 
--
Ta-daaam! Jest nowy rozdział! :D
Bardzo bym Was prosiła o wysłuchanie piosenki podczas czytania dla lepszego odbioru. To ona zainspirowała mnie do pisania tej historii, co można wywnioskować, spoglądając już na sam adres bloga ;)
No i powoli kończą nam się wakacje... nienawidzę, gdy ktoś tak mówi, a sama to robię... Dzisiaj mam zebranie w nowej szkole (trochę się stresuję...), a popołudniu idę na urodziny mojej przyjaciółki <3
Niezłe zakończenie wakacji, jak dla mnie :D 
Tymczasem się żegnam i pozdrawiam Was wszystkich <3
~Monika

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział:)
    Jeszcze kiss Auslly<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj częściej rozdziały! ;) Są zarąbiste! Masz talent ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż... nie dawno odzyskałam laptopa, a rozdział jest już w połowie. Jak będę miała chwilę, to siądę i go skończę ;)
    Niestety mam masę nauki w szkole :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż... nie dawno odzyskałam laptopa, a rozdział jest już w połowie. Jak będę miała chwilę, to siądę i go skończę ;)
    Niestety mam masę nauki w szkole :/

    OdpowiedzUsuń